Biszkopt – sposób 1 (mojej mamy)

Rozgrzać piekarnik do 160°C (bez nawiewu!). Starannie oddzielić białka od żółtek. Wstawić białka w wysokim naczyniu do lodówki na 30 min, następnie dodać szczyptę soli i ubić (ręczną trzepaczką lub mikserem z trzepaczkami do piany tak sztywną pianę, aby można było naczynie ostrożnie odwrócić. Nadal ubijając stopniowo dodawać cukier puder. Następnie mieszając delikatnie, lecz dokładnie łyżką lub trzepaczką rózgową dodać żółtka, po czym przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Na końcu wlać sok z cytryny, wymieszać i przełożyć ciasto do wysmarowanej tłuszczem (tylko dno) i obsypanej bułką tartą tortownicy o średnicy 24-26 cm. (Ubitym biszkoptem nie wolno potrząsać, np. uderzać trzepaczką o brzeg naczynia).

Wstawić do nagrzanego pieca i piec 25 min, nie otwierając piekarnika, po czym zwiększyć temperaturę do 180–190°C i dopiec (na ogół ok. 15 min). Sprawdzić patyczkiem wbitym w środek ciasta, czy po wyjęciu jest suchy. Wystudzić.

Jeśli biszkopt ma być na tort, to przeciąć go na 3 krążki, nasączyć je ponczem i przekładać kremem, smarując też wierzch i boki. Ciastem biszkoptowym można również przykryć owoce (jabłka, gruszki, śliwki) ułożone uprzednio w przygotowanej tortownicy. Wtedy na dużą tortownicę wystarczą 3–4 jaja i proporcjonalnie zmniejszona ilość składników.